Dzień 16 Khao Lak – Żołny z Laem Pakarang 13.XI
Zaopatrzeni w mapkę wydrukowaną jeszcze w Polsce wybieramy się do Laem Pakarang (Cape Pakarang) na południe od plaży White Beach.
Według informacji jest miejscem występowania żołn /Bee-eater/ i przy odrobinie szczęścia zimorodków /Collared Kingfisher/.
http://www.thaibirding.com/locations/south/pakarang.htm
To nasz pierwszy dzień w Khao Lak. Mijamy przy głównej drodze kilka restauracji, rozglądając się za jakąś kafejką oferującą śniadanie.
Naszą uwagę przyciąga niewielki wciśnięty w ciąg innych lokali – Ten Star food&cofee. Zamawiamy śniadanie i zagadujemy jak się okazuje młodego właściciela knajpki. Sitthichok Mairae dowiedziawszy się o naszych dzisiejszych planach proponuje że osobiście zawiezie nas do po śniadaniu do Pakarang. Mamy szczęście, dzięki podwózce zyskujemy więcej czasu na wyglądanie pierza. Na 17-tą powinniśmy wrócić do miasta, gdyż wieczorem mustrujemy na nasz 3-dniowy rejs na Similany.
Autem Sitthichoka dojeżdżamy na miejsce przy plantacji palm kokosowych.
Brodzimy wzdłuż ujścia w poszukiwaniu ptaków
Przy brzegu zauważamy zapowiadaną /Lesser lub Greater?/ Sand Plovers – sieweczka pustynna.
Wokół pojawiają się przelatujące rozbawione żołny, trudno je jednak sfocić
Teren jest rozległy z nieco podniesionymi brzegami, czyżby faktycznie były tu zimki?
Wystające stanowiska obserwacyjne są zajęte
Żołny lubią przesiadywać na sąsiadujących wzdłuż ścieżki liniach.
Pakarang nas nie zawiódł. Przed 17-tą kierujemy się na umówione miejsce i telefonujemy do Sitthichoka, ale okazuje się że ma dzisiaj tak dużo gości że nie może zostawić biznesu. Jesteśmy gdzieś w środku plantacji palm kokosowych, do głównej drogi mamy ok 3 km, a potem jeszcze 20 km do miasta … Po całym dniu wałęsania się podkręcamy tempo i szorujemy w ponad 30-stopniowym upale. Szczęśliwie po pół godzinie spotykamy Taja jadącego motorynką z przyczepką – jest nadzieja że zdążymy. Nie mówi po angielsku, ale dogadujemy się i za 100BHT podwozi na do głównej drogi.
Tutaj przesiadamy się na kolejną przyczepkę i jedziemy już do naszego pokoju w Khao Lak. Zostawiamy część bagażu u naszych gospodarzy a z resztą udajemy się na spotkanie z uczestnikami rejsu.
Spotkanie jest w pobliskim pubie więc nie mamy daleko. Pozostali uczestnicy to Niemcy i para Austriaków. Organizatorami też są Niemcy, obawiamy się czy zechcą rozmawiać po angielsku. Zapewniają że tak. Po zapoznaniu odjeżdżamy do mariny gdzie czeka na nas łódź. Jest już ciemno instalujemy się w naszej kabinie i w mroku wychodzimy z portu.
W nocy dopłyniemy do wysp Morskiego Parku Similan – The Similan Islands National Park